Krasnoludek, choć malutki
to, gdy tuła się po lesie
chętnie łyknie łyczek wódki
co ją w piersióweczce niesie
Na rozgrzewkę, chociaż słońce
się wychyla spoza chmury
nos czerwony, słowa drżące
w głowie lęgną mu się bzdury
Figlowanie już się marzy
seks się roi mu bez granic
lecz się chłopu nie przydarzy
krasnoludzkich nie ma samic ;)
poniedziałek, 24 kwietnia 2017
piątek, 14 kwietnia 2017
Nowy Kai
Czasem jedno
spojrzenie wystarczy
szarość smutkiem
ci widok oblecze
wszystko w człeku
wibruje i warczy
łza w klepsydrze
cichutko wciąż ciecze
Śmiech jak złodziej
ucieka zlękniony
melancholią
wypełnia się serce
szlaki znaczę przez
piony, poziomy
na chwilowej swej
poniewierce
Jeszcze będzie
radośnie i miło
zerwie znowu się
dusza do biegu
byle by się już
rozpuściło
w oku, szkiełko
królowej śniegu...
niedziela, 9 kwietnia 2017
bohater wojny... gdy pokój
pomnik z łoskotem się wali
spokojną grzebiąc ciszę
poddał się czasu fali
tłum oburzonych słyszę
gdzie byli w mordów noce
gdy strach miał śmierci oczy
wtedy nakryty kocem
teraz buńczucznie kroczy
smakiem władzy pijany
wzorem cnót katolika
czcigodny, szanowany
z przeszłością się potyka
drżącymi dłońmi z młotem
powali przewodnika
obali go z łoskotem
niech już z historii znika
złamany przez ubeka
opluty raz i drugi
zobaczy ktoś człowieka?
znajdzie wśród akt zasługi?
nie czas życzliwych ludzi
gdy tańczą na mogile
być może ktoś się zbudzi
dobre i chociaż tyle...
spokojną grzebiąc ciszę
poddał się czasu fali
tłum oburzonych słyszę
gdzie byli w mordów noce
gdy strach miał śmierci oczy
wtedy nakryty kocem
teraz buńczucznie kroczy
smakiem władzy pijany
wzorem cnót katolika
czcigodny, szanowany
z przeszłością się potyka
drżącymi dłońmi z młotem
powali przewodnika
obali go z łoskotem
niech już z historii znika
złamany przez ubeka
opluty raz i drugi
zobaczy ktoś człowieka?
znajdzie wśród akt zasługi?
nie czas życzliwych ludzi
gdy tańczą na mogile
być może ktoś się zbudzi
dobre i chociaż tyle...
środa, 5 kwietnia 2017
Spać
Choć leżąc w łóżku snu potrzebuje
i desperacko wciąż szuka ciszy
to przeciw niemu wszystko spiskuje
każde skrzypienie podwójnie słyszy
Kota co miauczy nocne swe żale
wiatr co oddechem świszczącym woła
spać mu się nie chce wcale a wcale
choć Morfeusza świat dookoła
Jak tu przełamać niemoc tę własną
źrenice swoje skryć za powiekę
chociaż wyłączył już lampę jasną
nadal nie oddał się Snu w opiekę
Nie patrz w księżyca blade odbicie
myśli nie szukaj co burzą głowę
kiedy zamieszka Luna w zenicie
do snu już twoje ciało gotowe
i desperacko wciąż szuka ciszy
to przeciw niemu wszystko spiskuje
każde skrzypienie podwójnie słyszy
Kota co miauczy nocne swe żale
wiatr co oddechem świszczącym woła
spać mu się nie chce wcale a wcale
choć Morfeusza świat dookoła
Jak tu przełamać niemoc tę własną
źrenice swoje skryć za powiekę
chociaż wyłączył już lampę jasną
nadal nie oddał się Snu w opiekę
Nie patrz w księżyca blade odbicie
myśli nie szukaj co burzą głowę
kiedy zamieszka Luna w zenicie
do snu już twoje ciało gotowe
niedziela, 2 kwietnia 2017
Bez biletu
Z wiat szklanych i szarych peronów
Ja jadę, Ty jedziesz, Oni jadą
Terkoczą pudełka wagonów
Dostrzegam jak wokół jest klawo
Wpatrując się w światła neonów
Tramwajem przemieszczam się żwawo
I tylko kanar zmęczony
... zapyta się czy mam prawo
Ja jadę, Ty jedziesz, Oni jadą
Terkoczą pudełka wagonów
Dostrzegam jak wokół jest klawo
Wpatrując się w światła neonów
Tramwajem przemieszczam się żwawo
I tylko kanar zmęczony
... zapyta się czy mam prawo
Za oknem, pierwsza poranna burza... Ludzie... Wiosna.
Przyszła niespodzianie
kiedy jeszcze spanie
zastukała z ranka
nim herbaty szklanka
cichutko mruczała
z konewki polała
by dać życiu siły
wody posmak miły
i obudzić grzmotem
nie ma nic na potem
a gdy wstanie słońce
serdecznie gorące
się ujrzy w kałuży
po wiosennej burzy
kiedy jeszcze spanie
zastukała z ranka
nim herbaty szklanka
cichutko mruczała
z konewki polała
by dać życiu siły
wody posmak miły
i obudzić grzmotem
nie ma nic na potem
a gdy wstanie słońce
serdecznie gorące
się ujrzy w kałuży
po wiosennej burzy
Subskrybuj:
Posty (Atom)