Po wieczornych granicach miasta
łapię łyki niepewnej wolności
wokół mur nienawiści wyrasta
obnażając się w swej okrutności
Nie powalą najeźdźcy uśmiechu
smaku naszej nie lizną posoki
my mniejszością, lecz każdym oddechu
podważymy silniejszych wyroki
łapię łyki niepewnej wolności
wokół mur nienawiści wyrasta
obnażając się w swej okrutności
Nie powalą najeźdźcy uśmiechu
smaku naszej nie lizną posoki
my mniejszością, lecz każdym oddechu
podważymy silniejszych wyroki
Tak, oczywista inspiracja, czego nie kryję w tytule. Z pewnością nie mam ambicji tak dalekich.. a jednak gdzieś czułem potrzebę przeniesienia na nasz grunt 2016 roku
OdpowiedzUsuń