Mam swoje lata.. Mógłbym się maskować, grać w gry.. Ale nie jestem w stanie.. i nie chcę. Czasem trzeba spisać słowa, by nie skrywać myśli przed samym sobą. Godziny rozmów.. Świdrowanie w brzuchu.. Jej oczy, które chciałbym widzieć zawsze rozmarzone.. Jej głos, który tak we mnie trafia.. bez pudła.. w najczulszą membranę. Jej taneczna miękkość.. Włosy, opadające pięknymi falami na jej cudowną szyję.
Mógłbym udawać, wypierać się.. ale jestem bezbronny. Od tych chwil nocnych rozmów.. i porannych.. Gdy jesteśmy na wpół w innym świecie, w takim intymno-baśniowym.. Gdzie wszystko dociera wprost do serca, bez udziału głowy. I brzuch mnie świdruje.. i myśli wędrują.. i boję się.. i gęba mi się śmieje.. a dusza śpiewa.
I tak ma być.. gdy w uścisku przekazujemy sobie nasze ciepło.. Tak właśnie ma być.
Muszę zaakceptować, że jestem bezbronny..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz