czwartek, 22 czerwca 2017

Odbicia

Gdy patrzę w lustro, uśmiech w nim widzę
swego obrazu, wcale nie wstydzę
Może niektórzy, wzrok odwracają
srebrzystą taflę, łukiem mijają
Ona bezmyślnie, prawdę odbija
więc gdy niemiła, skręca się szyja
Czmycha delikwent, w obliczu trwogi
dokąd poniosą, tchórzliwe nogi
Póki biec dadzą, szybkie oddechy
zamiast stać w miejscu, i słać uśmiechy
Żeby przemienić, to co straszyło
i patrząc w lustro, poczuć się miło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz