Nie pamiętał już
niczego. Skąd się wziął, kim jest? Ile pytań by nie zadał, nie
zmieniało to faktu, że na żadne z nich nie otrzymał odpowiedzi.
Bo i kto miałby mu jej udzielić? Stał sam w pomieszczeniu,
wpatrując się w ekran. Film sunął bezgłośnie, lecz z zawrotną
prędkością. Zmęczone oko od dawna przestało zwracać uwagę na
jego treść. Ręka bezmyślnie kręciła korbą projektora, nie
bacząc na zmęczenie. Ruch za ruchem, kadr za kadrem, wszystko
nieczytelnie przyśpieszone. Nieludzkie i obojętne. Poza terkotem
aparatury, do pokoju nie dochodził żaden inny dźwięk. Zresztą
nawet ta nazwa była nieco na wyrost, bo właściwie była to klitka.
Kilka metrów kwadratowych, z gołymi ścianami i wiszącą z sufitu
żarówką, bujającą się na pochlapanym farbą kablu. Cieszył się
z tego obskurnego i zbyt słabego światła. Dzięki niemu mógł
zająć udręczony umysł, podążający za własnym cieniem rzuconym
na ścianę. Przyglądał mu się godzinami, starając się
wywnioskować jak wygląda. Nie mógł tego po prostu sprawdzić, i
to nie tylko z braku lustra. Tym co go ograniczało, był projektor.
Wiedział, że nie może zatrzymać się ani na moment. Czuł, że
stałoby się coś straszliwie nieodwracalnego. Co? Jak zwykle brakło
odpowiedzi, lecz mimo to nie przestawał. Kwitła w nim bezsilność
i obojętność.
Znów rzut oka na
cień. Hmm... Był stary i zgarbiony, to pewne. Nie ulegało również
wątpliwości, iż miał brodę i nieco zbyt długie, siwe włosy.
Kolor znał po śladach pozostawionych na wytartej, sztruksowej
marynarce. To dziwne. Dałby głowę, że wchodząc do pomieszczenia
był ubrany w coś całkowicie innego? Nie pamiętał jednak by
kupował lub przebierał się w jakieś inne rzeczy. Zresztą w co
miałby się odziać, skoro nigdzie nie było nawet jednej szafki.
Zastanowił się nad tym chwilę, dochodząc do wniosku, że jego
ubranie zmieniło się co najmniej kilkukrotnie. Dziwne, zważywszy, iż nie przerywał swej pracy nawet na chwilę. Nigdy nie spał, nie
wychodził, nie miał żadnych potrzeb ani marzeń. Nie. W zasadzie
miał jedno: Chciał by zmiana się skończyła. By ktoś wszedł i
przejął korbę. Lecz któż miałby trafić w to zakazane miejsce?
W jaki sposób, skoro sam nie pamiętał jak się tu znalazł?
Przyjrzał się
pędzącym obrazom, delikatnie zwalniając tempo. Zrobił to po raz
pierwszy od wielu lat. Film nabrał ostrości, i choć nadal
przesuwał się zbyt szybko, to zaczął dostrzegać szczegóły.
Ludzie na ekranie nie różnili się od niego ubiorem.
Zastanawiające, założyłby się o wszystko, że gdy zerkał po raz
ostatni, wyglądali całkiem inaczej. Wtedy także był ubrany jak
oni. Spróbował wytężyć umęczoną głowę, przywołując jak
najwięcej detali. Tak, nawet pokój się zmieniał, by współgrać
z tym co wyświetlał projektor. Czyżby film miał wpływ na jego
rzeczywistość?
Coś nie dawało mu
spokoju, umykając jednak zanim zdołał chwycić to w swej pamięci.
Przesuwające się obrazy sprawiały, że on i otoczenie zmieniały
się na ich wzór. Gdy do świadomości dotarło znaczenie tego
odkrycia, zapomniana od dana zapadka, uruchomiła w głowie sekretne
miejsce. Tak, był niemal pewien, że i on mógł kiedyś wpływać
na treść filmu. Zdawało mu się, że interweniował, wybierając
sobie niektórych bohaterów. Więcej, potrafił nawet pojawić się
w nim, choć było to niezwykle skomplikowane i obarczone wielkim
ryzykiem. Czynił to wielokrotnie, zanim popadł w mechaniczne
odrętwienie. Kiedyś nie był tak obojętny. Brał odpowiedzialność
za fabułę i ludzi. Był wówczas potężny i miał poczucie misji.
A dziś? Zgarbiony starzec, wypalony do cna. Kiedy przestał
ingerować? Chyba po tym, gdy ludzie zaczęli się dopuszczać rzeczy
przeraźliwszych niż jego wyobraźnia, niosąc jednocześnie jego
sztandary. Tak, wówczas zabolało. Po tej dotkliwej porażce,
obiecał sobie iż już nigdy nie będzie się wtrącać. Z czasem,
dobroczynny umysł wyrzucił z pamięci ślady tamtej porażki,
płacąc jednak cenę za nieświadomą obecność. Przekonał się,
że ucieczka w zapomnienie jest ślepym zaułkiem. Przecież nie da
się uciec od samego siebie i własnej mocy.
W jednej chwili
podjął decyzję i spowolnił obraz do normalnego tempa. Wszystko
stało się jasne i czytelne. Zajęło mu chwilę zorientowanie się
w tym co widział na ekranie. Nic nie było takie jak pamiętał.
Wszystko poszło do przodu. Ludzie rozwijali się w niesamowitym
tempie, sięgając najodleglejszych zakątków, zapuszczając się
również poza granice własnego świata, w kosmos. Poczuł dumę,
którą jednak zastąpił smutek. Z każdym odkryciem wiązały się
nadzieje, lecz ludzie nie stawali się wcale lepsi. Wręcz
przeciwnie, Ziemia wyglądała na bardzo nieprzyjazne miejsce. Znów
będzie musiał interweniować. Miał pewność, że bez problemu
przypomni sobie jak tego dokonać.
Jednak, wspomnienie
poprzednich porażek powstrzymywało go przed natychmiastową
realizacją pomysłu. Zbyt dobrze pamiętał gorycz własnych
upadków. Gdy się zastanowić, to nawet gdy był w kwiecie wieku i
sił, nie był w stanie zawrócić ich z podjętej drogi. Jego
projekcje skupiły na nim spojrzenie nielicznych, lecz większość
pozostała głucha i ślepa. Najbardziej szalona próba, czyli
ingerencja przez człowieka wewnątrz filmu, dała efekt na czas
jakiś, lecz jej echo dawno przebrzmiało. Jeśli wówczas zawiódł,
to jak mógł próbować dziś? Im bardziej się nad tym zastanawiał,
tym częściej rozważał nową koncepcję. Tak, musi tylko mądrze
wybrać. Właśnie wtedy go zobaczył. Był młody, pełen ideałów,
dobry. Idealny dla jego planu. Nie stracić go z oczu.
Czas mijał, a on
dyskretnie mu się przyglądał. Interweniując w jego życie,
umiejętnie dozował radości i smutki, ubogacając jego
doświadczenie i charakter. Gdy był pewien podjętej decyzji,
zadziałał. Wypadek w którym zginął, był dramatem dla
najbliższych, lecz miał ocalić coś więcej.
Pozbawiony
namacalnego ciała, wydarty wyświetlanemu filmowi, pofrunął przez
ciemność niematerialnego niebytu. Oczywiście uleciał ku jedynemu
jasnemu punktowi, wprost w obiektyw projektora. Siłą woli
operatora, został wyciągnięty z tunelu niematerii i opadł na zimną
podłogę. Przed sobą ujrzał brodatego starca, wpatrującego się w
niego z wyczekiwaniem. Nawet na chwilę nie przestającego kręcić
korbą aparatu. Widok był szalony, bowiem na ścianie obraz
przesuwał się z niewyobrażalną prędkością. Brodacz drżał z
podniecenia a jego oczy świeciły niewiarygodnym blaskiem.
- Kim jesteś? Co to
za miejsce? Co ja tu robię? - zapytał młodzieniec.
Operator już miał
otworzyć usta, by udzielić mu wszelkich odpowiedzi, gdy
zrezygnował. Zamiast tego, najbardziej uprzejmym tonem na jaki było
go stać, rzekł:
- Za chwilkę dowie
się pan wszystkiego – zapewnił z uśmiechem – Proszę tylko, by
zastąpił mnie pan na moment przy aparacie. To bardzo ważne by film
nie zatrzymał się nawet na chwilę.
Mężczyzna podszedł
do aparatu i płynnie przejął korbę. Staruszek odsunął się i
westchnął, po czym otworzył tunel niematerii i rzucił się weń
niczym w wodę.
Znikając nie
przestawał się uśmiechać.
- Po co mu
wyjaśnienia? - pomyślał – Nie warto go obciążać. Im mniej
wie, tym bardziej jest godny misji którą mu powierzam.
Z poczuciem dobrze
spełnionego obowiązku, złożył ofiarę sam z siebie i rozpłynął
się w nicości a świat zadrżał z nadziei.
Nowy operator był
zagubiony. Nie wiedział po co kręci korbą, lecz czuł że to
niezmiernie ważne. Nie wolno przestawać. Gdzieś musi być powód i
sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz