Szmer listowia, tak mroczny i chłodny
jak walizek pośpieszne szuranie
gdzie słoneczny drzew uśmiech pogodny
tuż przed snem, co do wiosny czekaniem
Drzewa płaczą z tęsknoty za latem
chyląc konar, wciąż jeszcze zielony
a za progiem już Jesień z swym batem
czeka by je pozbawić korony
Nie poradzisz, nie zmienisz natury
czasu nigdy nie chwycisz w swe dłonie
grunt by nastrój nie wygrał ponury
gdy świat w zimnych powiewach utonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz