Głodny Polak bywa zły
Wrogo szczerzy do nas kły
Najedzony rodak dobry
Zwłaszcza, kiedy wcina bobry
Już niesmaczna szynka z wieprza
Z bobra panie, dużo lepsza
A gdy ludzi będzie kupa
Może nawet być i zupa
Szybko łapię nowe smaki
Ogon za afrodyzjaki
Więc amory, uniesienia
Naród szybciej się rozplenia
A minister z błogą miną
Mówi, myśli, słowa płyną
Byłoby od razu lepiej
Ale nie ma bobrów w sklepie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz