Wśród braw i klaki
kwiatów, bukietów
orderów lśniących
ślicznych żakietów
Włosów zszarzałych
złożonych dłoni
w modlitwie ważnej
kpiącej ironii
W krzyku zwycięstwa
i brzęku łyżek
ugiętych karków
dla swych podwyżek
Tak Rzym upada
w pogardzie prawa
tłum w garniturach
wciąż bija brawa
Płyną nad ziemią
pyszniąc się władzą
już na kolumny
się chętnie sadzą
Nie widząc wcale
że filar pęka
a wokół rośnie
ludzi udręka
Tak Rzym upada
z rąk Rzymu władzy
głoszą się światłem
moralnie nadzy
Ciszę nad dołem
brawa zagłuszą
ziemią przysypią
i wszystko zduszą